Very good medicines, thank you a lot !
Pamiętacie pewnie jak pisałam o różnorodnej zawartości naszych walizek podczas ostatniej podróżny do Kenii. W czasie 10 godzinnego lotu układałam sobie w głowie "przemowę" (w języku angielskim oczywiście :)), którą wygłoszę na lotnisku przy kontroli bagażu i przekonam urzędnika, że 30 kaszek dla niemowląt, ryż, fasola, kilkadziesiąt mydeł, kremów Nivea, ubranka w rozmiarach 74 - 134 cm oraz 300 sztuk zabawek są mi niezbędne podczas wakacji w Kenii. Nie wspomnę już o zasobnej torbie z lekarstwami dla dorosłych i dla dzieci. I w tym miejscu dochodzę do sedna: dziękuję Izabeli Altewegier, która sama będąc mamą, przygotowała dla kenijskich maluchów niezbędne lekarstwa przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, przeciwzapalne i odkażające, a także wiele środków opatrunkowych. Dziękuję mojemu cierpliwemu mężowi, który napisał po angielsku prostą instrukcję do każdego lekarstwa i zadbał o "przeszkolenie" Mwanaszy w zakresie stosowania.
Otrzymaliśmy ostatnio informację od naszego przyjaciela, że w nocy obydwoje dzieci wysoko gorączkowało, o od kilku dni mieli katar i kaszel: "Magda and Robert, very good medicines, thank you a lot !" - napisał do nas.
Dlaczego o tym piszę? Bo w Kenii jest duży problem z dostępem do pomocy medycznej, dramatycznie wygląda również sytuacja jeśli chodzi o leki. Ale to już temat na oddzielną opowieść...
Jednak choć przez chwilę wyobraźcie sobie trwogę rodziców, którzy dotychczas z bezsilnością czuwali przy gorączkującym dziecku, układając jego główkę na zimnym kamieniu (!), a także ich radość i zaskoczenie, kiedy po podaniu "very good medicines", dzieci zaczynają znowu się bawić.
Iza jeszcze raz dziękuję za inicjatywę, bo ja na to nie wpadłam :).
Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.