Menu
2021-07-05

Moje niesamowite Mibiboni...

10 dni... tyle właśnie minęło od mojego przyjazdu do naszego Mibiboni, do miejsca gdzie splatają się, przenikają, czasami eksplodują – europejskie i afrykańskie emocje, temperamenty, doświadczenia i historie. Pomagamy tu sobie wzajemnie... Lubię dzielić się tym miejscem i moimi przyjaciółmi, z innymi ludźmi. Każdy, kto jest ciekawy świata i otwarty na drugiego człowieka poczuje się tu dobrze. O naszym Mibiboni już nawet w pobliskim miasteczku mówią „Mała Polska”. Lubię oglądać Kenię oczami swoich polskich, życzliwych przyjaciół..., lubię też te wszystkie momenty, w których wciąż na nowo odkrywam piękno tego miejsca. Kto zna naszą historię, wie, że nie byliśmy nigdy na safari, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że każdy pobyt w tym miejscu to najpiękniejsze i niepowtarzalne safari w moim życiu – bo przecież safari to nic innego jak podróż. Ostatnio jadąc do maleńkiej wioski Mtzangatamu, po górskich nieutwardzonych drogach, czasem w oślepiającym słońcu, a czasem w strugach deszczu rozmyślałam o wszystkich naszych zakrętach, wzlotach i upadkach, o wszystkich próbach, przez które przeszliśmy na przestrzeni tych prawie sześciu lat.

10 dni pobytu i w moim kenijskim dzienniku (który muszę prowadzić, aby się nie pogubić w natłoku spraw) to już grubo ponad 10 historii i spraw, każda z nich na swój sposób poruszająca i zasługująca na uwagę. Zatem do dzieła...

A poniżej kilka kadrów zrobionych w pośpiechu.

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy