Menu
2021-01-17

Niumbani, to w suahili dom - W. Mrozek

Dom nie zawsze ma ściany, nie zawsze ma dach. Czasem domem jest palenisko, sznurek z praniem, kilka kur. Dom to dzieci biegające nieopodal. Tu zamiast werandy, czasem cmentarz. Groby milczą, dzieci się śmieją, kobiety gotują. Kiedy idę przez wieś bywa, że wołają na mnie mzungu, jak na odmieńca. Za wszystkie grzechy świata zasługuję na bycie mzungu w oczach tych ludzi. Są jednak tacy, którzy w tym słowie widzą coś jeszcze. Czasami biały człowiek w tej krainie to meteoryt, który spadł z nieba. Stajemy się nadzieją, kimś, kto przynosi szczęście. Dlatego czasami dostajemy najlepsze krzesło i najlepszy kawałek ryby. Ja tutaj dostaję pełną życzliwość, lekcję życia o ludzkiej godności, miejsce przy stole, prawo do kochania ich dzieci, szacunek i podziw, którego nigdy w takiej ilości nie doświadczyłam.

Wszystkie zdjęcia zamieszczone pod tym artykułem są autorstwa Wioletty Mrozek.

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook - dostępne tylko dla znajomych p. Wioletty Mrozek.

Partnerzy