Menu
2020-12-19

Historia jednej kangi, czyli chusty...

Zgodnie z obietnicą nadszedł czas na podzielenie się z Wami historią pewnej kangi, a właściwie dwóch kang, bo kenijskie kobiety zawsze kupują je w komplecie.

Jedna ze wspomnianych kenijskich chust w kolorze oceanu została wylicytowana przez Pana Ryszarda za kwotę 500 zł. Jak wiecie pieniądze zasilą fundusz odbudowy domu dla malej Mishi i jej rodziców.

Ale wróćmy do historii..., Caroline to niespełna 30-letnia, samotna matka trzech synów. Przyjechała jakiś czas temu do naszej wsi, aby uciec i ukryć się przed agresją ojca swoich dzieci. Znalazła pracę w lokalnej pijalni mnazi, czyli wina palmowego. Od pewnego czasu obserwowałam jej determinację i wytrwałe stawianie czoła niezbyt łaskawemu losowi. Od kilku miesięcy jeden z synów Caroline jest objęty naszym skromnym, comiesięcznym wsparciem. Matka z chłopcami wynajmuje nieduży pokój przy drodze prowadzącej do Ukundy. Pewnego dnia wcześnie rano obudziło mnie głośne pukanie, to przyjaciele dziewczyny przyszli szukać pomocy. Okazało się, że dziewczyna wraz z kilkoma innymi osobami została zatrzymana za powrót do domu po godzinie policyjnej. W Kenii grozi za to areszt i 30 dni ciężkich robót publicznych... albo trzeba wykupić zatrzymanego... po wpłaceniu – nazwijmy to kaucji – (ok.200 zł).

Najczęściej suma jest zbyt wysoka dla Kenijczyka, a i czasu na jej wpłacenie niewiele.

Przerażeni synowie byli sami w domu od poprzedniego poranka... . Nie myślałam długo, wysłałam naszego człowieka z pieniędzmi...

Caroline, kiedy doszła do siebie po tych trudnych kilkunastu godzinach w areszcie, zaprosiła mnie na zupę z kury (jest to wyraz największego szacunku dla zaproszonego gościa) i podarowała mi w podziękowaniu dwie kangi w kolorze oceanu i dwie bransoletki z koralików. Dla niej był to ogromny wysiłek finansowy, ale nie mogłam postąpić inaczej jak tylko przyjąć prezenty... Okazało się, że była to inicjatywa jej i społeczności lokalnej. Kiedy wyjmowałam prezenty z fizelinowego woreczka, patrzyli na mnie w napięciu – czy spodoba mi się kolor i wzór... Chusty były piękne... Wzruszyła się po raz setny, a może tysięczny w tej mojej Kenii..., bo można nie mieć nic a podarować komuś cały świat...

Ze świątecznymi pozdrowieniami od nas i naszych przyjaciół.

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy