„Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam…”
Zaczynam ten wpis, sama nie wiem który już raz… i choć zazwyczaj słowa bez większego trudu układają mi się w głowie w opowieść…, tym razem jest mi bardzo trudno. Chce Wam opowiedzieć o tym, co wydarzyło się 16 czerwca, czyli w Dniu Dziecka Afrykańskiego. Był to dzień, do którego przygotowywaliśmy się od ponad tygodnia. Sprzyjające nam nowe technologie pozwoliły na współpracę zdalną z naszą kenijską przyjaciółką Anną i z jej dziewczynkami. W ten sposób powstał materiał, którym zilustrowałam poprzedni wpis, prosząc Was jednocześnie o wsparcie dla dzieciaków. I po raz kolejny nie zawiedliście. Udało się zorganizować dziecięce party w kilku miejscach: w Ukundzie, w Mwembeni, w Mibiboni, w Locotoo i Kibarani. Były smakołyki: chipsy z kassawy, pączki ryżowo-kokosowe, smażone ziemniaczki, ciasteczka madendadenga, lizaki, cukierki, mufinki, mleko. Była zabawa, muzyka i wiele radości. Dzieci te młodsze i te starsze czuły się ważne, a ja z wielką dumą wspomnę, że duży udział w organizacji tego dnia miały nasze licealistki Mesa i Bibi – dziewczyny na medal. Nie wspomnę o miejscowych kobietach, które przygotowały jedzenie. Nie zabrakło też bardziej praktycznych podarunków, szczególnie w społeczności Locotoo ważne było, aby zapewnić dzieciom posiłek, także przez kolejne dni, dlatego do tej osady trafił zapas ugali, cukru i oleju. Z niecierpliwością czekałam na ten dzień i na relacje. Niestety niemal jednocześnie dotarły do nas także bardzo smutne wiadomości. Szanując prywatność naszych przyjaciół nie będę wdawała się w szczegóły, jednak ostatnia noc była dla nas niespokojna, a minione dwa dni sprawiły, że po raz kolejny, niestety, dotknęłam tej okrutnej, twardej, niesprawiedliwej i niezrozumiałej kenijskiej rzeczywistości… Siłą rzeczy nie przedstawię Wam bogatej relacji fotograficznej z tego dnia. Poniżej zamieszczam krótki materiał nagrany może niezbyt profesjonalnie przez Messalimu, jednak postanowiłam pokazać go bez poprawek …
Oczywiście wszystkich zainteresowanych rozliczeniem i szczegółami projektu Dzień Dziecka Afrykańskiego, zapraszam do kontaktu telefonicznego lub przez Messengera. Odpowiadam na każde pytanie.
A moim, a właściwie naszym, przyjaciołom z drugiej półkuli dedykuję w tym trudnym czasie słowa jak we wstępie: „żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam (…) jak na deszczu łza, cały ten świat nie znaczy nic...”
Dzień Dziecka Afrykańskiego dzięki wsparciu wielu z Was, dzięki determinacji Mohcia, Mesy, Bibi, Anny i jeszcze kilku osób, był przepełniony mimo wszystko radością, serdecznością i muzyką. Ten dzień był też dla mnie kolejną trudną lekcją…
Dziękuję wszystkim wspierającym i tym, którzy potrafią się dzielić.
Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.