Menu

Artykuł w miesięczniku GAZETA Rybnicka - 30 marca 2020 r.

pdfgazeta_rybnicka_artykul.pdf

Mówią prawdę o Kenii

Sabina Horzela-Piskula, GAZETA Rybnicka 3/584 z dnia 30 marca 2020 r.

Zamiast na Kubę polecieli do Kenii. Zamiast na safari wydali pieniądze na pomoc ciężarnej Kenijce i jej rodzinie. Zamiast zwiedzać kolejne rejony świata, od czterech lat wciąż wracają do tej ubogiej kenijskiej wioski, którą zmienili nie do poznania, a ona zmieniła ich – Magdalena i Robert Bauerowie byli jednymi z gości rybnickiego festiwalu podróżników Karawana. Dwudniowa impreza w Domu Kultury w Chwałowicach (29.02-1.03) cieszyła się rekordowym zainteresowaniem.

- Dziewczynka skradła mi serce - mówi Robert Bauer o małej Madzi z ubogiej kenijskiej wioski Mwabungu

– W naszej części świata każdy z nas ma wszystkiego w nadmiarze, choć wydaje się nam, że tak nie jest. Zapomnieliśmy też o istocie życia, którą jest drugi człowiek – mówi Magdalena Bauer, nauczycielka z warszawskiego Bemowa, która wspólnie z mężem Robertem uczciła 25. rocznicę ślubu egzotyczną wycieczką. – Zaczęliśmy kolekcjonować podróże i widzieliśmy dużą część świata, zanim w 2016 roku trafiliśmy do Kenii. Tylko dlatego, że nie było już miejsc w samolocie na wymarzoną Kubę. Nie byłam zadowolona z tej zmiany, jednak życie bywa przewrotne i od czterech lat nie bywamy nigdzie indziej i nie żałujemy. – Kiedy ostatni raz się wzruszyliście? Często zadaję to pytanie i słyszę różne odpowiedzi, pytam więc dalej: – A kiedy ostatnio wzruszyliście się kilka razy w ciągu jednego dnia? Wtedy zapada cisza. Tymczasem ja w Kenii wzruszam się kilka razy dziennie, codziennie – mówił Robert Bauer, opowiadając uczestnikom Karawany chwytające za serce kenijskie historie.

LITTLE MADZIA

Pierwsza myśl: „Dzięki Bogu zostaniemy tu tylko dziewięć dni”. Pierwsza decyzja: rejs z młodym mężczyzną, który zabrał ich potem do swojej wioski Mwabungu – przedstawił sąsiadów, rodzinę i żonę w kolejnej zagrożonej ciąży. Zaskoczyła ich skala biedy, głodu i analfabetyzmu, ale też ogromna serdeczność mieszkańców. – Pomyśleliśmy wtedy, że nie da się tak żyć – my na pewno nie dalibyśmy rady – wspominają Bauerowie, którzy pieniądze na kenijskie safari przeznaczyli na opłacenie szpitala ciężarnej kobiecie. Po powrocie do kraju słali paczki i esemesowali. Najbardziej ucieszyła ich informacja, że na świat przyszła zdrowa… Magda, bo tak nazwali córeczkę wdzięczni rodzice. – Dziewczynka skradła mi serce – przyznaje Robert. W Kenii jego żona jest „od edukacji”, on inżynier – „od budowlanki”. Wspólnymi siłami zbudowali dla małej Madzi i jej rodziny kamienny dom, taki „forever”, jak mawiają Kenijczycy. Budynek pełni również rolę „domu kultury”, a mieszka w nim od 12 do 15 osób, również Bauerowie, kiedy przyjeżdżają do Kenii na kilka miesięcy w roku. – Dla nas to wciąż podróże także w głąb siebie, które uczą nas pokory, empatii i dają nam wiele radości. Staram się wpływać na mentalność mieszkańców wioski, przywracam im godność i umacniam wiarę we własne możliwości, bo wciąż czują się gorsi od nas, ale też uczę się od nich – przede wszystkim pokory i cierpliwości – mówi Magda. Jej imienniczka – Little Madzia, jak nazywają ją mieszkańcy wioski – sprawiła, że Bauerowie stworzyli fundację Kenya Asante Sana Polska – Kenia bardzo dziękuje Polsce.

WIOSKA SPEŁNIONYCH MARZEŃ

Programem pomocowym objęli już 41 rodzin. Kupili prawie 130 materacy, by mieszkańcy nie spali na kartonach i starych szmatach, pomagają w odpluskwianiu ich domów i zakładają systemy solarne, ale inicjują też przedsięwzięcia dla wioski epokowe – zmodernizowali ujęcie wody i wspólnie z mieszkańcami zbudowali wieżę ciśnień. – O czym marzą kenijskie dzieci? Kiedy już wytłumaczyliśmy im, czym są marzenia, usłyszeliśmy o nieprzeciekającym dachu, o wyjeździe autobusem do Mombasy czy latrynie, by nie chodzić do buszu za potrzebą. W Kenii wszyscy marzą o szkole – rodzice by posłać do niej dzieci, a te, by się uczyć – opowiada Robert. Edukacja w Kenii kosztuje i to niemało, dlatego Bauerowie najbardziej cieszą się z tego, że udaje się im wysyłać kenijskie dzieci do szkoły podstawowej, a w tym roku dzięki fundacji po raz pierwszy sześcioro nastolatków rozpoczęło naukę w szkole średniej. – Ktoś, kto czyta i pisze, rozumie świat lepiej i znosi swoją biedę z większą godnością – stwierdza Magdalena Bauer, której udaje się też „wyrywać” dzieci z pewnej kenijskiej osady stworzonej przez bezdomne kobiety trudniące się pędzeniem wina.

WALCZYĆ ZE STEREOTYPAMI

– Pamiętam rozmowę na plaży z Kenijczykami, którzy opowiadali nam o swoich rodzinach, sytuacji społeczno-politycznej kraju, wszechobecnej korupcji, biedzie i braku perspektyw. Z każdym zdaniem ich opowieść bardziej wciskała mnie w piasek – z bezsilności, wściekłości i braku zgody na to, co ich spotyka. Zapytałam wtedy: jak możemy wam pomóc i od razu przestraszyłam się, że usłyszę: daj nam pieniądze. Ale usłyszałam: mów światu prawdę o Kenii – opowiada Magdalena. I słowa dotrzymuje – w Chwałowicach przekonywała, że nie warto wierzyć stereotypom o Afrykańczykach. – Odsetek leniwych, nieuczciwych i głupich jest taki sam, jak w każdej innej części świata. Nie oceniajmy, bo nie wiemy, kim byśmy byli, jakich dokonywalibyśmy wyborów, gdybyśmy urodzili się w takim miejscu jak oni – bez perspektyw i szans na to, by zawalczyć o siebie – mówiła w Chwałowicach. – Kenijczycy zmienili nasze życie, pozwolili dokopać się do „przykurzonych” wartości. Kenia jest piękna – zapewnia. Można się o tym przekonać, zaglądając na stronę internetową Bauerów www.pomagamywkenii.org.pl, gdzie znajdziemy też informacje o stworzonej przez nich fundacji.

Karawana to nie tylko prelekcje i opowieści o podróżach, ale też stoiska m.in. z egzotycznymi wyrobami i rękodziełem etnicznym z Senegalu

KARAWANA WYPRZEDANA

– Bilety sprzedały się bardzo szybko – mówi Krzysztof Łapka, główny organizator Karawany, której tegoroczna edycja odbyła się miesiąc wcześniej niż zazwyczaj. Tym razem podróżnicy z całej Polski prezentując swoje barwne prelekcje zabrali widzów do Afryki, Ameryki, Azji, w najwyższe góry świata i na Pacyfik. – Oprócz wzruszającej kenijskiej historii Bauerów widzowie tegorocznej Karawany z pewnością zapamiętają też opowieści żeglarza Marka Kramarczyka, który pływał z wielorybami na środku oceanu, i „ludzi lasu”, czyli Karoliny i Mieszka Stanisławskich, praktykujących niecodzienną leśną medytację – podsumowuje Krzysztof Łapka.

Link do spisu numerów tygodnika na portalu rybnik.eu

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy