Menu
2019-03-20

Bo męska rzecz być daleko ...

Fale rozlewają się po białym piasku, turkus oceanu tworzy niesamowity duet z błękitem nieba, pusta plaża, wręcz teatralne słońce, siedzę oparta o pień pięknego rozłożystego drzewa przesypując ciepły, pudrowy piasek i myślę, że to jedno z piękniejszych miejsc na ziemi. Nagle z buszu po mojej lewej stronie bezszelestnie wychodzą kobiety, jedna po drugiej, niektóre z dziećmi przywiązanymi do pleców, każda z pustym koszem na głowie. Sprawnie rozkładają wyraźnie podniszczone kangi na niewielkim wzniesieniu tworzącym granicę plaży i buszu. Jestem zaskoczona i jednocześnie zaciekawiona tym obrazkiem. Niemal w tym samym momencie do brzegu dopływają dwie łodzie, jak się okazuje, wracają z połowu. Zmęczeni rybacy próbują wypchnąć je na brzeg, walka z oceanem jeszcze się nie skończyła. Jak tylko uda im się przesunąć łódź dwa metry, prąd wsteczny wciąga je z powrotem do morza. Trwa to dobre 20 minut, stoję jak zaczarowana i obserwuję tę mordęgę. Kiedy w końcu się udaje, rybacy wysypują z pułapek na rozłożone kobiece chusty ryby z dzisiejszego połowu. Kobiety sprawnie wybierają najlepsze okazy, widać, że robią to nie pierwszy raz, rozliczają się z rybakami i zarzuciwszy prawie pełne kosze na głowę, łapią balans i ruszają w powrotną drogę. To co zostało mężczyźni będą suszyć na kawałkach blachy lub drewnianych stołach w wiosce, a zapach psujących się ryb będzie się roznosił po okolicy… Jeden z rybaków jest mi dobrze znany, to nasz sąsiad, podchodzi do mnie i serdecznie się wita. On i wszyscy jego kompani maja skrystalizowaną sól na rzęsach, brwiach i zaroście, usta spierzchnięte… w butelce każdy ma słodką wodę – obmywa twarz i pije łapczywie. Zanim wrócą do domu, prześpią się w cieniu, a następnie każdy z nich odwiedzi pobliską pijalnię wina kokosowego, aby sącząc przez słomkę ten biały mętnawy napój zapomnieć o trudach minionego poranka…

Jednym z wielu zajęć Kenijczyków jest rybołówstwo. Rybaków rozpoznać można po zniszczonej ostrym słońcem, wiatrem i solą skórze. Jedni wyruszają na połów, a właściwie polowanie, podczas odpływu i wychodzą daleko w ocean z harpunem. Musza być bardzo uważni żeby zdążyć przed przypływem. Inni wypływają na pełny ocean w małych drewnianych łodziach z płozami i aby przedrzeć się przez grzbiet rafy rozpoczynają pracę w trakcie najwyższego poziomu oceanu. Wtedy jednak ich łodzie kołyszą się daleko na horyzoncie i z narażeniem życia trzeba do nich dopłynąć wpław. Nierzadkie są również nocne połowy z zarzucaniem sieci i zastawianiem, wyplatanych pieczołowicie przez kobiety, pułapek na ryby,. Kenijscy rybacy, których znam (a znam ich kilku) żyją bardzo skromnie, bo chociaż ryb w miejscowych wodach dostatek, to konkurencja na rynku jest duża więc ryby sprzedają za grosze. Tym bardziej, że w tamtych temperaturach to towar bardzo nietrwały. To, co zostaje suszą na słońcu i gdy głód zagłada im w oczy jedzą skropione wodą i sokiem z cytryny.

Nie mogę nie wspomnieć o tym jak niebezpieczne to zajęcie, podczas naszej ponad trzyletniej obecności w Kenii utonęło podczas połowów kilku rybaków tylko w naszej okolicy, ilu utonęło w innych miejscach…? Bardzo często podczas rozmów o Kenii pada pytanie, czym zajmują się mieszkańcy tego pięknego kraju. Z czego żyją…? dziś opowiedziałam Wam o rybakach, którzy w lichych, drewnianych łodziach wypływają kilka mil w głąb oceanu ryzykując życie, o ich żonach i córkach, które naprawiają sieci, wyplatają z trzciny pułapki na ryby, zaś z trawy koszyki, z którymi na głowie chodzą potem od domu do domu, próbując sprzedać za dziesięć szylingów po kilka sardynek przewiązanych trawą. W Kenii, o której można myśleć, że jest jednym z piękniejszych miejsc na ziemi, żyje się naprawdę trudno, a surowe i często niesprawiedliwe oceny jakie wystawiacie nierzadko Kenijczykom siedząc w hotelowej restauracji i popijając drinki z palemką, lub wracając luksusowym Dreamlinerem do domu są krzywdzące i utrwalają stereotypy o Afrykańczykach. Nie chce, broń Boże, powiedzieć, że w Kenii wszyscy i wszystko jest wspaniałe, i że intencje każdego Kenijczyka są czyste. Zresztą Ci z Was, którzy znają choć trochę naszą historię, wiedzą, że doświadczyliśmy także ciemnej strony Kenii. Polecam jednak zadać sobie jedno pytanie : „co bym zrobił, jakich dokonywałbym wyborów, gdybym znalazł się w sytuacji człowieka, którego oceniam, gdybym miał jego bagaż doświadczeń, gdybym dźwigał brzemię jego historii i gdybym wiedział, że tak jak on, nie mam żadnych perspektyw”?

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy